Kuroshistuji – Sebastian x Ciel
Dla Prince The Ripper – która mnie kocha xD :*
No… I dla Nataszy :*
1.
To stało się szybko. Nawet bardzo. Zrealizował wreszcie swój cel. Sebastian zawsze był przy nim. Ratował, pomagał… Spełniał każdą jego zachciankę. A teraz zniknął… I najgorsze było to, że granatowo-włosy nie wiedział czy wróci. Siedział sam w swoim domu. Według umowy jego dusza należała do demona… Do Sebastiana.
Stukał nerwowo w blat stołu. Tego dnia wszystko było inne. Sam musiał wstać, ubrać się… Nie było śniadania o czasie. Musiał zadowolić się kanapką. I herbata była nie taka jak powinna. Ciel westchnął. Ciężko… Bez Sebastiana było ciężko…
Siedział tak do wieczora. Praktycznie o pustym żołądku. Zastanawiało go tylko co się z nim teraz stanie. Koniec końców… Zaprzedał duszę diabłu. Westchnął cicho i wstał. Było już późno. Kolacja pewnie też nie dotrze. A do kuchni lepiej już nie wchodzić… Postanowił wziąć kąpiel i się położyć. Kiedy jednak wszedł do swojej sypialni stanął jak wryty.
- Sebastian…? – Powiedział cicho, niedowierzająco. Jednak w jego duszy panował zamęt. Spodziewał się, że teraz brunet będzie chciał dopełnić umowy.
Demon zaśmiał się tylko cicho. Uśmiechnął w ten swój specyficzny sposób. Jego oczy błysły czerwienią. Oblizał usta.
- Tak, mój Lordzie… - Powiedział. Tym samym tonem co zawsze. Ciel cofnął się instynktownie do tyłu. Sebastian wstał powoli, zgrabnym ruchem. Podszedł do nieco wystraszonego granatowo-włosego. Pogładził go ręką po policzku. Ukucnął przy nim.
- Od dzisiaj to Ty należysz do mnie… Ciel… - Wyszeptał. Delikatnie przejechał językiem po policzku chłopaka. Ten tylko wzdrygnął się. Nie podobało mu się to. Ale co mógł zrobić ? Już na samym początku wiedział, że tak to się skończy…
- No powiedz to… - Ciel zmarszczył brwi. Usta zacisnęły się w cieniutką linię, a oczy przybrały dziwny wyraz.
- Tak, mój Lordzie…
Szaleńczy śmiech przerwał niespodziewanie upojną cichą noc…
2.
I tak oto Ciel został sługą. Nie byłoby dnia, w którym jego Sebastian do czegoś go nie wezwał. Nie byli już w Londynie. Właściwie Ciel nie wiedział gdzie byli. Jedyne co mógłby powiedzieć o „tym” miejscu, to, to że mu się ono wcale a wcale nie podobało. Było zimno i strasznie. W głębi duszy cały czas się bał. Mimo, że widział podczas pobytu tutaj już wiele rzeczy…
Granatowo-włosy podniósł głowę. Dzwonek nie chciał przestać go budzić. Zły, zwlekł się z łóżka. W środku nocy… Sebastian znów coś od niego chciał. Ubrał się w pośpiechu w spodnie i zwykłą bluzkę… Jak to nie przystoi szlachcicowi…
Przemierzał korytarze szukając odpowiednich drzwi. Brunet znów z niego drwił. Przyzwyczaił się już, że drzwi do komnaty Sebastiana lubią zmieniać swoje miejsce. Przekonał się o tym na własnej skórze kiedy omal nie zjadły go wilki… Tym razem uważnie się rozglądał. Szukając tych z wyrytym imieniem jego nowego pana… Znalazł je dopiero po kilkunastu minutach. Zapukał. A kiedy usłyszał pozwolenie – wszedł.
Komnata jak zwykle była ciemna. Tylko gdzieniegdzie tliły się świece. Sebastian siedział w swoim fotelu. Uśmiechał się do Ciel`a. Tajemniczo i na pewno złowróżbnie.
- Wzywałeś… panie ? –Granatowo-włosemu nadal ciężko przechodziły przez gardło takie słowa. Zwłaszcza w stosunku do byłego lokaja. Sebastian zachichotał.
- Widzisz to ? – Zapytał pokazując na ładną, różową sukienkę w kącie pokoju. Granatowo-włosy w myślach zaczął siarczyście przeklinać. Jednak przytaknął. Spodziewał się tego co teraz będzie.
- Załóż ją. – Nadzieje Ciel`a, jeśli takowe jeszcze się ostały w tym momencie rozsypały się na małe kawałeczki.
- Tak, mój Lordzie… - Powiedział ze złością. Jednak nie sprzeciwiał się. Wolał nie wiedzieć, co brunet by mu za to zrobił. Powoli podszedł do sukienki. Zaczął zdejmować z siebie ubrania. Nie krępował się. Już się przyzwyczaił, że Sebastian patrzył na jego nagie ciało.
Obserwował go. Uważnie, śledząc każdy ruch. Nie mógł się wprost doczekać… Zaplanował sobie dokładnie tą noc. I to z pewnością nie będzie miłe dla tego słodkiego chłopaczka. Wstał, bezszelestnie podchodząc do granatowo-włosego od tyłu. Złapał go z zaskoczenia w tali.
Chłopak pisnął. Tego się pewnie nie spodziewał. Sebastian zaśmiał się liżąc go w ucho. Poznęca się nad nim… Poczekał jeszcze, aż granatowo-włosy założy do końca sukienkę.
- Co teraz, mój panie ? – Zapytał Ciel. Stał na środku pokoju, ubrany jak dziewczyna. Nie podobało mu się to… Ale już kilka razy paradował w takim stroju. Zaczynał się zastanawiać czy naprawdę wygląda jak baba…
Brunet uśmiechnął się diabolicznie, aż chłopak się cofnął.
- Usiądź mi na kolanach. – Rozkazał. Ciel wykonał polecenie. Bez szemrania. Brunet objął go w pasie i uśmiechnął się do siebie pod nosem. Ręką chwycił dłoń granatowo-włosego i wsunął ją pod jego sukienkę. Ciel zaskoczony spojrzał na swojego pana.
- C-co ty robisz !? – Niemalże krzyknął. Sebastian jednak uśmiechnął się do niego. Liznął go w policzek.
- Rób co każę. – Powiedział stalowym, mocnym tonem. Chłopak tylko drgnął. Nie miał na sobie bielizny. Nie dostał jej, nie wiedzieć czemu… - No dalej… Zrób sobie dobrze…
Wyszeptał mu na ucho brunet. Ciel nie dowierzając temu co usłyszał patrzył zszokowany na demona. Sebastian zniecierpliwiony pomógł mu nieco, kładąc dłoń zielonowłosego na jego przyrodzeniu.
- No dalej… Ciel… - Tym razem ugryzł go lekko w ucho.
Chłopak wykonał polecenie. Jednak jego psychika znacznie na tym ucierpiała… Po krótkiej chwili brunet mógł już wsłuchiwać się w jęki granatowo-włosego. Uśmiechał się tylko na to. Nie minęło dużo czasu i chłopak doszedł. Ze zduszonym jękiem, rozlał się w swoją dłoń. Brunet uśmiechnął się, przybliżył ubrudzoną dłoń Ciel`a i zlizał biały płyn. Granatowo-włosy zarumienił się. Za co został obdarzony rozbawionym chichotem Sebastiana.
- Podciągnij sukienkę… - Wyszeptał mu na ucho. Tym razem wkładając do niego język. Chłopak uspokoił oddech, po czym niepewnie wykonał polecenie. Ręce mu drżały. Bał się tego co teraz wymyśli demon. Przełknął nerwowo ślinę.
- Wsadź palce w dziurkę. – Polecił znów. Ciel chciał się wyrwać. Zaprotestować. Jednak mocny uścisk Sebastiana wybił mu to skutecznie z głowy. Tylko oczy zaszły delikatnie łzami. To było jak na niego za dużo. Brunet znów pokierował dłonią chłopaka.
W chwile później można było słyszeć gwizd wciąganego szybko powietrza. Ciel zacisnął oczy. Czegoś takiego jeszcze nie czuł.
- Poruszaj nimi… - Szepnął mu do ucha były lokaj. Granatowo-włosy zagryzł wargę. Ale wykonał polecenie swojego pana – a jakże by inaczej ? Kiedy brunet uznał, że chłopak jest już gotowy, jednym szybkim ruchem powalił go na łóżko – stojące naprzeciwko. Ciel pisnął zaskoczony… Sukienka szybko zamieniła się w podarte łachmany a chłopak nagi wypinał się do bruneta. Sebastian oblizał usta. Wszedł w granatowo-włosego szybko. Bez ostrzeżenia. Głośny krzyk rozniósł się po korytarzu. Demon zignorował krzyki chłopaka. Poruszał się w nim szybko. W swoim, niemalże zabójczym tempie. Po policzkach granatowo-włosego spływały łzy, praktycznie się nimi dusił. Błagał w myślach by brunet przestał. To bolało… Tak cholernie bolało…
Brunet doszedł po kilku kolejnych pchnięciach. Wyszedł z chłopaka, którego w brutalny sposób zrzucił z łóżka. Chłopak trząsł się cały, targany spazmami płaczu. Jednak brunet wcale się tym nie przejął. Zarzucając na niego prześcieradło, po prostu wyszedł. Zostawiając Ciel`a samemu sobie…